Mamy początek października, a my wracamy myślami do ciepłych krajów. Trochę tak jest, po pierwsze mamy opóźnienie, wiele rzeczy na głowie i nie wszystko wychodzi tak jak byśmy chcieli. Z drugiej zaś strony miałam zamiar później opisać wakacyjne wojaże. Media donoszą, że w tym roku wakacje były o około 10% droższe niż w ubiegłym, niestety dało się to dotkliwie odczuć. Mój Łukasz jest spontaniczny, ja wolę wszystko mieć zaplanowane zwłaszcza jeśli chodzi o długo wyczekiwany relaks po całym roku ciężkiej pracy!
W poszukiwaniu chillu
Zaczęłam przeglądać oferty końcem zimy stwierdzając, że jest drogo i chyba najtaniej będzie wziąć last minut tydzień przed wylotem. W tamtym roku ta opcja wydała się słuszna niestety nie w tym. Przed samym wyjazdem wczasy były coraz droższe, a oferty znikały w tej samej chwili, w której się pojawiały. Byłam przerażona, że ostatecznie nigdzie nie pojedziemy. Parę dni między egzaminem na prawko, a planowanym urlopem Łukasza udało się znaleźć atrakcyjne miejsce.


Wybraliśmy Turcję egejską, bo z moich doświadczenia wiem, że ona najbardziej przypomina Grecję, na którą niestety szkoda nam było kasy. Trafiliśmy chyba do najbardziej imprezowej miejscowości w jakiej w ogóle kiedykolwiek było nam dane być.

Nam- „wielbicielom melanży”, los sobie z nas zakpił. Niestety w euforii po znalezieniu hotelu, nie szukaliśmy dodatkowo informacji o miejscowości- rzuciliśmy się na ofertę jak na świeżą szarlotkę!
Mimo wszystko udało nam się odpocząć. Jak na mega zatłoczone miasto trafiliśmy na spokojny i cichy hotel, dla nas raj. Oczywiście miał mankamenty, do których nie wracamy, bo wspomnienia zapisujemy w pamięci jak najpiękniejsze!

Czas w Turcji to dużo wylegiwania się na piasku, rejs statkiem, wiele godzin w morzu, sączenie wina, pyszne jedzonko i marzenie o…

Wrota nieba
Wpadłam na pomysł, żeby wyskoczyć na wycieczkę do Grecji, wyspa Kos była blisko nas. Od zawsze kochałam Grecję, zwiedziłam 7 jej wysp i wciąż było mi mało. Tym bardziej chciałam tą miłością zarazić Łukasza.

Kiedy poczuł powiew greckiego powietrza widziałam, że oczy mu zabłysły. Cały dzień spędziliśmy na przechadzaniu się po centrum wyspy Kos, zwiedzaliśmy zabytki, ruiny, kościoły, piękne wąskie uliczki. Uwielbiam w Grecji takie wiele rzeczy od pięknej historii po bazarki ze świeżymi przyprawami, prawdziwymi oliwami, bakaliami suszonymi na słońcu i tym niepowtarzalnym klimatem tawern.

Zależy nam również, żeby zawsze przywieźć jakąś cząstkę miejsca, w którym jesteśmy, zarówno sobie jak i naszym bliskim. W Turcji nie znaleźliśmy nic sensownego, usilnie się starając. W Grecji nie mogliśmy się zdecydować co kupić!






Łukasz jednoznacznie podsumował ten wypad, „lecimy do Grecji”. I tym oto sposobem powoli zaczynam szukać wakacji, nie dam się zaskoczyć wysokim ceną. Pomyśleliśmy, że lepiej kupić first minute niż nie mieć w czym wybrać i łapać resztki.

Wakacje są tylko raz w roku! Sprawmy by były najbardziej wyjątkowe na świecie <3