Nie ma jak słodkości raw! Kiedyś robiłam ich więcej, teraz jakoś skupiłam się na nauce pieczenia, a tak naprawdę te raw są nieraz bardziej wymagające, skłaniające do jeszcze większej kreatywności. A co z Wami, macie swoich faworytów w tym temacie?
Raw?
Co właściwie kryje się za tym określeniem? Raw food jest szczególnie ważne i cenione przez witarian, czyli zwolenników diety na surowo. I to właśnie oznacza „raw”. Jedzenie, którego nie poddaje się obróbce cieplnej powyżej 40/45 stopni C. Najczęściej są to świeże i suszone owoce, orzechy, nasiona, warzywa, kiełki. Najchętniej jest to żywność pochodząca z ekoupraw, bez sztucznych nawozów. A w konsekwencji również żywność dalej nieprzetwarzana, bez żadnych ulepszaczy, poprawiaczy smaku czy cukru.
Po co? Po pierwsze dlatego, że nawet drobna obróbka cieplna np. prażenie ziaren- pozbawia je cennych wartości odżywczych. O wiele lepsze jest działanie odwrotne to znaczy np. moczenie orzechów czy nasion, a później miksowanie ich. W konsekwencji czego twarde orzechy są o wiele łatwiej przyswajanie przez nasz organizm.
Po drugie wszelkie przetwarzanie żywności i cukier nie tylko upośledza je w składniki odżywcze, ale co gorsze działa negatywnie zarówno na nasz metabolizm, ale i układ odpornościowy, pokarmowy i szereg innych układów. Dzieje się tak dlatego, że nie żywimy dobrych bakterii (prebiotyki: czosnek, cebula, por, szparagi i banany oraz niegotowane płatki owsiane), ale złe, które są głównym sprawcą upośledzenia naszego układu immunologicznego, ale co więcej również są sprawcami otyłości i depresji.Gdyż to właśnie one kierują naszym „zapotrzebowaniem” na cukier. Dobrze pasuje tu powiedzenie: „apetyt rośnie w miarę jedzenia” odnosi się to zarówno do zdrowej diety jak i tej przetworzonej.
Czyli co?
Nie tylko witarianie jedzą raw food, specjaliści mówią, że powinniśmy jeść minimum 400 g surowizny dziennie. No więc zagryzając jabłko, truskawki, borówki czy siekając warzywa do obiadowej surówki również dostarczasz sobie codzienną dawkę surowego. A jeśli chodzi o deser? Tak! Deser w wersji raw jest odpowiedzią dla posiadaczy zepsutych piekarników! 😀 Raw jest nutella wegańska czy domowa czekolada. Oraz dzisiejsze muffinki z awokado! Spróbujcie je koniecznie i dajcie znać czy macie swoich raw faworytów, czy lubicie bawić się smakiem czy raczej chrupać same warzywa lub owoce bez kombinowania. Przyjemnej niedzieli!

Tarta raw z awokado
(bez pieczenia, wegańska, bez cukru, bezglutenowa, raw)
Składniki na 6 muffinek
spód:
100 g namoczonych i odsączonych daktyli
25 g płatków owsianych
15 g zboża ekspandowanego u mnie jaglane
30 g wiórków kokosowych lub mąki kokosowej
1 łyżka mielonego siemienia lnianego
40 g pasty kokosowej lub oleju kokosowego
szczypta soli
masa:
2 dojrzałe awokado około 160 g
2 łyżki oleju kokosowego lub pasty kokosowej rozpuszczonej
30 g ksylitolu
skórka otarta z cytryny
sok z 1 cytryny
100 g banana
Przygotowanie:
Wszystkie składniki na spód zmiksować na gładko, olej lub pastę można rozpuścić w kąpieli wodnej. Wyrobić ręką i wyłożyć muffinki lub zrobić w jednej dużej formie wtedy najlepiej podwoić ilość składników.
Owoce umyć, obrać i zmiksować, dodać resztę składników, ponownie zmiksować, jedynie na koniec zetrzeć do gotowej masy skórkę z cytryny. Masę umieścić na spodzie i schłodzić przez około 2 h. Smacznego!
Bibliografia:
Jean Carper “Apteka żywności”
Robynne Chutkan “Dobre bakterie”
Alanna Collen „Cicha władza mikrobów”
Giulia Enders „Historia wewnętrzna”